sobota, 4 stycznia 2014

Frywolitkowe początki...

Takie frywolitkowe cudeńka zawsze mi się podobały, ale wydawały się zbyt skomplikowane by je robić samemu. Ale jakiś czas temu kupiłam igły do frywolitki i zaczęłam próbować. Ile ja się naplątałam tych nitek... Ale ostatnio zaczęło wychodzić. Może nie do końca równe i nie tak doskonałe jak te oglądane na innych blogach, ale za to moje własne. Zdjęcia nie najlepsze, ale przy takiej porze roku trudno o dobre światło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz